Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2010

Embraced by Lycantrophy's Spell

Obraz
Praca eksperymentalna. Z tego co pamiętam inspirowana churistem , a wykonana przy skrzekach i trzaskach Moonblood (od którego kawałka pochodzi jej tytuł*). Dwa warianty: 3- i 2-kolorowy; nie mogłem się zdecyodwać. Na dole bonusowa wersja początkowa, która wydaje mi teraz najlepsza bez tych zbędnych zapychaczy z tyłu i dodatkowego koloru. Swoją drogą, chyba wiem dlaczego plik z tym projektem nazwałem "Żyd" :) * Niestety, nigdzie go nie mogę znaleźć, ale *ten* też jest niezły! Wytrzymasz całe na fulla? :)

Jabberwocky CGA2

Obraz
I znów czterobarwna paleta CGA ("cegła"), tym razem wariant oczojebny . Ilustracja do poematu Lewisa Carolla (gość od Alicji ), Jabberwocky . Jest to tzw. wiersz absurdalny, pełen nonsensownych, wymyślonych słów. Kilka wariantów polskiego przekładu, jak i wersja oryginalna pod tym adresem , polecam. Scena nawiązuje do zwrotki: A on jął w garść worpalny miecz: Nim wroga wdepcze w grzębrną krumać, Chce tu, gdzie szum, wśród drzew Tumtum stać parę chwil i dumać. Fajny eksperyment, chciałem wtedy tworzyć "coś, czego nigdy wcześniej nie widziałem" i z taką właśnie myślą w głowie zabierałem się do stawiania pierwszych pikseli na tym obrazku. Trzeba przyznać, do tej pory nie widziałem takiego rodzaju "płynnego" szkicu wykonanego na "cegle" -- tym bardziej w tym wariancie. Wydaje mi się, że ludzie nie dają mu szansy już na samym początku, kiedy uznają połączenie kolorów za nieciekawe. Czy takie jest? Gry na tym powstawały . . . Lackey też tak two

Five Dollar Silicon Presley

Obraz
 . . . czyli "Pięciodolarowy Krzemowy Elvis", bo przypomina trochę Lincolna (z pięciodolarówki), trochę Elvisa, no i jest z krzemu. Przełom 2006/7. Aż trudno uwierzyć, że tak to wyglądało na początku . Następnie przejściówka , i niedokończona sekwencja . Widać silny wpływ cyberpunku i demoscenowej idei "pizgania krzemu".

Edgar Allan Poe CGA

Obraz
Debiut na demoscenie. Było w tym coś fajnego, "pizganie krzemu" jak to kiedyś ktoś na łamach jakiegoś diskmaga zwykł powiadać. Sama demoscena, przynajmniej dla mnie, najlepszy okres przeżywała w późnej pierwszej i wczesnej drugiej połowie lat 90-tych, kiedy zaczęło się robić bardzo kolorowo i znacznie wzrosło zróżnicowanie, bo w domach pojawił się pecet (ale jak przychodziło się do kolegi z klasy, to zawsze był w kredensie). Lazur, Made, Mirage, X-man, Danny. . . to ksywy które przypominam sobie na biegu, choć było ich o wiele, wiele więcej. Trafiała się też tandeta. Jeśli kojarzycie te monotematyczne (dupeczki, najlepiej z dużym biustem i smokami), zblurowane do granic prace, to bardzo możliwe, że pochodzą właśnie z demosceny i właśnie z tamtego okresu -- druga strona medalu. Pamiętam jeszcze pirackie intra na dyskietkach, pamiętam snaile, amigowe dema, których nigdy nie mogłem rozgryźć i piski PC speakera, kiedy coś nie zaskoczyło. . . i choć sam wtedy siedziałem z boku, b

ΤΑ ΜΥΣΤHΡΙΑ ΤΗΣ ΑΚΡOΠΟΛΗΣ

Obraz
Game Boy'em zainteresowałem się czy to czytając o nim w Gamblerze , czy też pożyczając zieloną wersję tego kloca od najlepszego wtedy kumpla. Nigdy nie miałem swojego Pegazusa, ani nawet Komody, więc kiedy kilka miesięcy później, na 10 urodziny, w moje ręce trafiło pudełko z niemieckimi napisami i pierwszą grą o wąsatym hydrauliku, stałem się nerdem na całą zimę, jeśli nie dłużej. 9 lat później, kiedy z kolei rozwijałem swoje zainteresowanie grafiką, wykopałem owo zakurzone pudełko i wpadłem na pomysł dlaczego by nie rozgryźć tego dziwacznego systemu. Jest pewien łatwy sposób, żeby wytłumaczyć jak działa matryca Game Boy'a. Cała grafika, która jest w danym momencie wyświetlana na ekranie, łącznie z fontami, panelami etc., musi się mieścić w takich bankach pamięci: I mówiąc "cała" mam także na myśli wszystkie klatki animacji dla twojej postaci i dla przeciwników. Jest tego więcej, ale nie będę wam zaśmiecał głowy. Tak, czy inaczej, to dlatego większość tytułów n

Nie mam ust, a muszę krzyczeć!

Obraz
Kolejny przykład na to, jak w tamtych czasach omijałem rysowanie ust i nosów. . . Oczy u pań zawsze podobały mi się najbardziej i najbardziej lubiłem je rysować. :) Swoją drogą, przy okazji tej pracy myślałem, że złapałem pana boga za nogi -- i już lepiej się po prostu nie da. Fakt, daleko mi jeszcze było do porządnego warsztatu, ale zaczątki stylu widać już całkiem nieźle -- moment w którym zacząłem powoli porzucać nadmierny anti-aliasing na rzecz ditheringu. 2006. PS: Tytuł tego posta jest nawiązaniem do bardzo ciekawego opowiadania Harlana Ellisona .

Pixelopolis Fadatar

Obraz
Portret na forum Pixelation/Pixelopolis , gdzie do dzisiaj ludzie zbierają się, żeby prezentować swoje prace i dyskutować o pixel arcie. Była wtedy taka moda, "fad", który rozpoczął ptoing -- i w ciągu kilku dni każdy na tym forum miał podobny awatar. Niektóre można znaleźć w tej sekcji na Pixeljoincie . Niezłe ćwiczenie na technikę i anti-aliasing, wykonałem jakieś 30 wersji, zanim Paint wypuł tą ostateczną. Jak widać miałem wtedy spore kłopoty z rysowaniem twarzy, więc ich nie rysowałem. . . Ok, próbowałem. . .